top of page

FAQ




 

BEZPIECZEŃSTWO

Orle jest małą wsią pozbawioną elementu, w której wszyscy mówią sobie dzień dobry. Dzieci znajdują się pod skrzydłami jednej, dwóch lub trzech pań wychowawczyń (w zależności od wielkości obozu), dyplomowanych i ze stwierdzonym zamiłowaniem do ludzi mniejszych. Nad tym, żeby obóz działał jak dobrze naoliwiona maszyna czuwają dorosłe osoby, które mają po dwa rzędy oczu dookoła głowy i skutecznie przyczyniają się do tego, że dzieci nigdy, ale to nigdy nie gubią się w lesie. Nad całokształtem rozciągają nadzór Kuratorium Oświaty wraz z Sanepidem, które od lat niezmiennie protokołują o Niebie pozytywne opinie. Tak samo opiniuje nas Straż Pożarna, co trzy lata przeprowadzająca kontrolę bezpieczeństwa budynków, w których śpią Wasze dzieci. 

Przemoc w jakiejkolwiek formie jest u nas nieakceptowalna i jesteśmy bardzo wyczulone na wszelkie jej przejawy. Między obozowiczkami i obozowiczami mogą oczywiście zdarzyć się konflikty, ale wszystkie są - przy naszej mediacji - rozładowywane. Uporczywe nękanie, którego rodzice tak się obawiają, w ogóle nie wchodzi w rachubę, bo wszystkie dzieci pozostają w zasięgu naszych radarów, a regulamin przewiduje dla przypadków uparcie łamiących zasady szybki powrót do domu. 

Nie ma również możliwości, żeby dzieci doznały u nas krzywdy ze strony dorosłego. Mogą spotkać się ze stanowczością lub tubalnym przywróceniem grupy do porządku, gdy ta jest już na skraju wyrojenia się i założenia nowej dzikiej kolonii. Nie spotkają się za to na pewno z agresją w jakiejkolwiek postaci czy dyskryminacją na jakimkolwiek tle. Orle jest najbezpieczniejszym miejscem jakie znamy, zgodnie jednak z praktyczną zasadą dmuchania na zimne podwórko jest monitorowane, a dorośli śpią lekko.

Zagrożenia z jakimi spotykamy się na co dzień są raczej mikroskopijnych rozmiarów. Są to przede wszystkim owady - kleszcze, meszki, komary, osy i szerszenie. Tym dwóm ostatnim dzieci są całkiem obojętne (przez ostatnie 9 lat osy zainteresowały się jedynie jegomościem, który demonstracyjnie nasiusiał im do gniazda), natomiast na całą resztę konieczne są - dla zachowania poczytalności na równi z ochroną przed boreliozą - repelenty z DEETem lub ikarydyną. Na mało prawdopodobny wypadek wdepnięcia w żmiję do lasu chodzimy w butach nad kostkę. Mikroskopijny covid w 2021 zatrzymaliśmy u bram z pomocą systemu testów antygenowych.

AURA

Dzieci w Niebie jest naraz maksymalnie dwadzieściorokilkoro podzielonych na małe grupki, ale spędzających większość czasu wspólnie i razem przeżywających wszystkie przygody. Niewielki format pozwala nam poznać (i zapamiętać) dobrze każdą obozowiczkę i każdego obozowicza i mieć ich zawsze na oku. Dzięki temu dzieciaki łatwo się u nas zadomawiają, zaprzyjaźniamy się (bardzo często na lata) i tak powstaje wyjątkowy, kameralny mikroklimat, w którym wszyscy czują się bezpiecznie i twórczo. Indywidualny, koleżeński kontakt z dziećmi jest naszą myślą przewodnią i pozwala wszystkim na otwartość i swobodę, a przy jasnych regułach określonych regulaminem stwarza domowy nastrój. 

 

MENU

Zapraszamy dzieci do swojego domu, karmimy tym, co sami jemy i co na co dzień zjadają również nasze bliźnięta. W kuchni nie obieramy dróg na skróty i nie stosujemy pochodnych prawdziwego jedzenia, ale nieszczególnie poważamy etykietki eko i bio. Robiąc zakupy kierujemy się przede wszystkim jakością i sezonem. Gotujemy głównie po wegetariańsku, ale dopuszczamy wersję semiwegetariańską jadłospisu, z jednym/dwoma posiłkami na bazie wysokogatunkowego mięsa. Menu dostosowane jest do dziecięcych upodobań - bez pływającego zielska i trudnych smaków. Gotujemy to, co przez lata dzieci pochłaniały najchętniej, nie upierając się przy przeforsowywaniu prozdrowotnych dań, które i tak wylądują w kompostowniku. Potrafimy przemycić do spaghetti nitki pełnoziarnistego makaronu, zmiksować w zupie cieciorkę, sprzedać szpinak w formie pesto lub zazielenić nim ciasto na naleśniki, ale dzieci są czujne i w razie wątpliwości łatwo ogłaszają strajk głodowy. Rodzice muszą zdawać sobie sprawę z tego, że nie mamy gwiazdki Michelin, nie produkujemy wiejskiego twarożku i nie podbieramy jajek przepiórkom. I że nie powstrzymamy żadnego dziecka przed pożarciem parówek, które samo sobie kupi podczas ewentualnej wyprawy do sklepu (opcja dla starszaków.) A może się wręcz zdarzyć, że ugotujemy coś, co dziecku wyda się paskudne. Rodzice naszych Obozowiczów muszą być na to przygotowani psychicznie.

KONTAKT

Kontakt z rodzicami utrzymujemy przede wszystkim poprzez email i media społecznościowe. Do każdego turnusu przypisana jest również facebookowa grupa dla rodziców, w której zamieszczamy wszelkie ważne komunikaty i zdjęcia z obozu. Kontakt telefoniczny z kadrą jest możliwy jedynie w pilnych sprawach i nie czynimy od tego odstępstw, ponieważ zdarzają się rodzice tak absorbujący, że utrudniają wychowawcom pracę z dziećmi. My również kontaktujemy się z rodzicami dopiero wtedy, gdy dzieje się coś niepokojącego. Nie donosimy o każdym kichnięciu, kaszlnięciu, nabitym guzie, zdartym kolanie czy epizodzie stanu podgorączkowego, ale zadzwonimy na pewno, gdy stan ten będzie trwał dłużej, niż kilka godzin, a kaszel się nasili. To samo dotyczy samopoczucia psychicznego - nie zaraportujemy Wam o nosie na kwintę i nie zdamy relacji ze sprzeczki w jakiej weźmie udział Wasze dziecko. Odezwiemy się za to z pewnością, by zawiązać sojusz z Mamą lub Tatą, gdy smutek lub niepokój będą utrzymywać się i opierać wszelkim znanym nam sposobom. 

BRAK INFORMACJI OD NAS TO DOBRA INFORMACJA :) To znaczy, że Wasze dziecko sobie radzi, jest zdrowe i zadowolone. 

 

KOMUNIKACJA

Kilka lat temu Obozowicze dzwonili do domu codziennie po obiedzie. Po każdym jednym telefonowaniu zamiast przechodzić łagodnie do popołudniowych zajęć zajmowaliśmy przywracaniem poruszonych głosem mamy obozowiczów do równowagi i korespondencją z zaniepokojonymi rodzicami. Odtąd obozowicze kontaktować telefonicznie będą się odpowiednio 3*, 6 i 9 dnia obozu. My zajmujemy się informowaniem rodziców o wszelkich zmianach na gorsze i konsultowaniem możliwych rozwiązań, a do 3 dnia obozu na życzenie donosimy również o tym, jak obozowicz spędził dzień i jak oceniamy jego samopoczucie. 

 

* W przypadku dzieci silniej tęskniących za domem kontakt telefoniczny z rodzicami w ciągu pierwszych trzech dni jedynie pogłębia ten nieprzyjemny stan. W tym czasie to my będziemy informować rodziców o samopoczuciu obozowiczów i w razie naprawdę silnej, opierającej się wszelkim naszym metodom tęsknocie, ustalimy wspólnie jak dalej postępować. 

 

ODWIEDZINY

Nie możemy zabronić przyjazdu do dziecka, ale serdecznie odwodzimy rodziców od odwiedzin w trakcie obozu. Zrezygnowaliśmy też z ustalonego z góry dnia odwiedzin, ponieważ znacząco dezorganizował on pracę, a przede wszystkim pozostawiał w trudnej sytuacji psychicznej i poczuciu niesprawiedliwości dzieci, do których rodzice z różnych przyczyn nie mogli przyjechać. 
 

ZDROWIE

W sytuacjach wymagających wizyty lekarskiej natychmiast kontaktujemy się z rodzicami i omawiamy strategię. Gdy okaże się to konieczne, dziecko dostarczymy do szpitala w Wałczu lub, w naprawdę nagłych przypadkach, wezwiemy karetkę pogotowia. Skonsultujemy z rodzicami podanie każdego środka czy leku. Kleszcze zamrażamy, wyciągamy i utylizujemy - jeśli rodzice życzą sobie specjalnego postępowania z tymi pasożytami (których nie sposób zupełnie uniknąć) powinni nas o tym poinformować w karcie kwalifikacyjnej lub drogą mailową.

bottom of page